W Biłgoraju, w kościele jego patrona – św. Jerzego – ta pamięć nie jest tylko rocznicą. Jest żywą modlitwą, wspólnotowym wyznaniem wiary, że zło naprawdę można zwyciężać dobrem. Gromadzą się więc wierni, uczniowie, przedstawiciele władz, by raz jeszcze usłyszeć jego głos – nie z ambony, lecz z sumienia narodu. Bo ks. Jerzy nie przemawia już słowami, ale świadectwem, które przetrwało epokę strachu i kłamstwa.
„Zło dobrem zwyciężaj” – to zdanie, które uczynił mottem swojego życia, nie było dla niego tylko pobożnym cytatem. Ono było wezwaniem, które wypełniał do końca. W czasach, gdy prawda kosztowała życie, ks. Jerzy nie bał się jej głosić. Wiedział, że Ewangelia nie jest teorią, lecz życiem. Dlatego jego Msze św. za Ojczyznę przyciągały tłumy – nie tylko ludzi wiary, ale także tych, którzy w Kościele szukali wolności, godności i nadziei.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Podczas uroczystości w Biłgoraju ks. Roman Sawic, proboszcz parafii św. Jerzego, przypomniał, że ks. Popiełuszko oddał życie za wartości, w których został wychowany. To zdanie brzmi jak testament. Bo rzeczywiście, bł. Jerzy był synem prostych ludzi z Okopów, wychowanym w domu, gdzie modlitwa i praca splatały się w codzienność, gdzie słowa „Bóg, honor, Ojczyzna” nie były frazesem, lecz zasadą życia. Tam nauczył się, że prawda jest prawdą, nawet gdy boli. Że wiara jest wiarą, nawet gdy trzeba za nią cierpieć.
Reklama
Dziś, w epoce relatywizmu, gdy mówi się o „własnej prawdzie” i „osobistych wartościach”, świadectwo ks. Jerzego brzmi jak mocne upomnienie. Bo on nie szukał kompromisów z kłamstwem. Wiedział, że prawda nie ma odcieni. I że tylko ona czyni człowieka wolnym. Właśnie dlatego, jak podkreślił starosta biłgorajski Andrzej Szarlip, jego życie stało się „milowym kamieniem” na drodze do polskiej wolności. Zginął młodo, ale jego śmierć przyspieszyła przebudzenie narodu.
Marian Kurzyna, przewodniczący Rady Powiatu, wspominając Msze św. odprawiane przez ks. Popiełuszkę, mówił o „człowieku, który swoją odwagą pociągnął rzesze Polaków”. To właśnie odwaga była jego znakiem. Nie agresja, nie bunt, lecz odwaga wypływająca z wiary. Bo odwaga nie polega na krzyku, lecz na trwaniu. Na tym, by nie dać się złamać, nawet gdy świat próbuje cię uciszyć.
W Biłgoraju, podczas modlitwy i składania kwiatów pod tablicą upamiętniającą błogosławionego kapelana „Solidarności”, widać było, że jego pamięć nie jest jedynie obowiązkiem patriotycznym. To pamięć żywa, zakorzeniona w modlitwie. Bo święci nie są tylko pomnikami przeszłości – są światłami teraźniejszości. Oni przypominają, że wolność bez wartości staje się pustym słowem.
