Parafia – wspólnota chrześcijan na określonym terytorium, której głównym zadaniem jest prowadzenie ludzi do Boga, umacnianie w wierze, sprawowanie kultu, organizowanie liturgii, dawanie światu świadectwa, że można i warto żyć zgodnie z Ewangelią. Trzy są podstawowe obszary działania parafii, bez których można by mieć wątpliwości czy parafia jest naprawdę kościelną wspólnotą chrześcijan. To nauczanie wiary i życia zgodnego z wiarą, to gromadzenie na modlitwę z liturgią eucharystyczną na czele, to organizowanie niezbędnej pomocy dla potrzebujących. Oczywiście wspólnoty parafialne często wykraczają poza te ścisłe obszary i bardzo dobrze, gdy tak robią. Wśród tych – powiedzmy „poza konfesyjnych” działań – często pojawia się kultura i wydarzenia integrujące lokalną społeczność, jak festyny, koncerty, przedstawienia teatralne, wieczornice o charakterze patriotycznym, bale karnawałowe. Drugim obszarem bywa sport, w parafiach salezjańskich bywa on bardzo rozwinięty i przyciąga sporo młodzieży. Świetnie w niektórych parafiach wychodzą rozmaite kiermasze (zwłaszcza w okresach przedświątecznych), działają kawiarenki, rozwinięta jest też pomoc żywnościowa i odzieżowa dla osób w kryzysie bezdomności.
Reklama
Wszystkie te dodatkowe działania parafii spełniają trzy cele. Po pierwsze integrują parafian, mają spowodować, że w niedzielnych Mszach świętych siedzieć będą w ławkach obok siebie ludzie, którzy się choć trochę znają, rozumieją, a w każdym razie nie są sobie obcy. Ten integracyjny wątek parafialnych działań jest nie do przecenienia, choć w warunkach dużych miejskich parafii jest bardzo trudny do realizacji. Po drugie wspólne działania, zwłaszcza w sferze szeroko pojętej kultury, pomagają głębiej przemyśleć wiarę, a nawet przełożyć wiarę na kulturę, czyli po prostu na życie. Wreszcie cel trzeci wynika ze smutnej konstatacji, że kościoły są coraz bardziej puste, coraz mniej osób uważa, że warto je choć czasem odwiedzić. Proboszcz mojej parafii po ostatnim liczeniu wiernych ogłosił, że w niedzielnej liturgii uczestniczyło ok. 16% parafian. I że jak na Szczecin to jest całkiem niezły wynik. Jest zatem nadzieja, że – dla przykładu – chłopaków, którzy przyjdą na parafialne boisko pokopać piłkę, da się skłonić do zainteresowania tym, co w parafialnej ofercie jest najważniejsze i podstawowe. Podobnie zresztą jak słuchaczy kościelnego koncertu muzycznego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kuba Wygnański z Fundacji Stocznia uświadomił mi podczas ostatniego Zjazdu Gnieźnieńskiego, że jest jeszcze jeden obszar możliwej i sensownej poza konfesyjnej aktywności parafii: to budowanie i wzmacnianie odporności społecznej. Czas mamy taki, że wisi nad nami całkiem sporo rozmaitych zagrożeń, czasem zresztą nie tylko wisi. To zagrożenia o źródłach klimatycznych (wichury, powodzie, susze i pożary lasów itp.), gospodarczych (np. bezrobocie), społecznych (ostre konflikty społeczne i kulturowe), psychospołecznych. Tocząca się tuż obok nas już czwarty rok wojna w Ukrainie i rosyjskie pogróżki uświadamiają nam, że konieczne jest budowanie społecznej odporności na wypadek czasu naprawdę strasznego. Oby go nie było, ale lepiej jednak się przygotować, mieć na wszelki wypadek społeczną odporność. To istotny wymóg poczucia bezpieczeństwa. Odporność społeczną budować trzeba w czasach spokoju, gdy kryzys już przyjdzie może być na to za późno.
Jakie są kluczowe elementy odporności społecznej? Po pierwsze współpraca i zaufanie, silne więzi społeczne, które same się nie zbudują, trzeba nad nimi starannie, spokojnie i cierpliwie pracować. Po drugie prosta wiedza o tym, kto w sytuacji kryzysu może potrzebować pomocy, a kto może skutecznie jej udzielić. Dotyczy to spraw, które w warunkach spokoju załatwiamy spokojnie sami, ale w kryzysie sprawy najprostsze stają się trudne. Przekonał mnie przykład cukrzyka potrzebującego często insuliny. Przechowuje ją rzecz jasna w lodówce, ale co, gdy prąd wysiądzie na dłużej? Mieliśmy w Szczecinie taki blackout, Ukraińcy doświadczają go ustawicznie. Warto wiedzieć kto w sąsiedztwie ma generator prądu lub akumulator i może poratować cukrzyka miejscem w lodówce… Takich spraw i sytuacji może być mnóstwo, warto się ich uczyć i tworzyć wspólnotę, która potrafi razem przetrwać trudny czas.
Modlimy się w naszych parafiach, by Pan zechciał uratować nas od zarazy, głodu i wojny – i słusznie robimy, w modlitwie jest największa moc. Warto jednak nie zapomnieć, że Pan dał nam też rozum i możliwość wspólnego przygotowania się na czas trudny.

