Zapewne znajdą się jeszcze wśród czytelników Niedzieli osoby, które pamiętają cykl felietonów sprzed lat, zaczynających się właśnie takim zdaniem: „Ludzie mówią...”. Lubiłam je pisać, bo czułam, jak to się dziś mawia, feedback – informację zwrotną od czytających. Bywało, że podrzucali mi Państwo ciąg dalszy tej frazy, co zawsze traktowałam jak zobowiązanie. Miałam wtedy i mam teraz przekonanie, że to, co mówią zwyczajni ludzie, ma w sobie mądrość i prawdę, której nierzadko nie dostrzegam w wystąpieniach, apelach, listach czy deklaracjach.
Fakt, słowa te niekoniecznie nadają się na pierwszą stronę. Pozbawione są patosu, udowadniania swoich racji, z daleka omijają politykę. Mają w sobie coś, czego coraz mniej wokół – znajomość prozy życia, zadumę, zamyślenie, refleksję. Są trochę jak światło reflektorów wydobywające z porannej mgły kształt świata.
Czasy się zmieniły, ale czy ludzie tak naprawdę mówią o czymś innym niż przed dekadą, przed wiekiem? Immanuel Kant mawiał, że do szczęścia są nam potrzebne trzy rzeczy: „Mieć coś do zrobienia, kogoś do kochania i coś, co daje nadzieję”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu