Ks. Jarosław Grabowski: Kim dla Ciebie jest Maryja?
Ks. Kamil Zadrożny: Odpowiem wprost: jest Matką i Towarzyszką drogi – tej drogi, którą jako człowiek wierzący kroczę od chrztu św. przez kolejne sakramenty. Maryja jest Tą, która towarzyszy mi zarówno we wszystkich najważniejszych etapach mojego życia, jak i w codzienności, tej zwykłej...
Czy to wiara kształtuje pobożność maryjną, czy odwrotnie – ta pobożność ma wpływ na naszą wiarę?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Myślę, że to jest taka uzupełniająca się relacja wiary i pobożności. Często wychodzimy od pobożności i od praktyk. Te praktyki prowadzą nas do zadawania pytań o wiarę, o to, kto jest w centrum: Chrystus czy Maryja? Później ta wiara rozświetla moją pobożność. Jest światłem do tego, żeby moje praktykowanie pobożności maryjnej było powiązane z wiarą. Żeby było autentyczne.
Niektórzy twierdzą, że Polacy przesadzają z kultem maryjnym...
Pobożność maryjną można porównać do rwącego potoku, który czasem się wylewa. Gdy to nastąpi, trzeba ten potok różnorodności i wielości praktyk wtłoczyć z powrotem w „koryto” nauczania Kościoła, czyli uregulować je. To nie tak, że trzeba coś wyeliminować – w niektórych przypadkach wystarczy jedynie skorygować pewne postawy, pewne tytuły maryjne...
Reklama
Chodzi o wypaczoną pobożność maryjną?
Mam na myśli taką pobożność, która koncentruje się wyłącznie na tym, co zewnętrzne, która nie prowadzi do pogłębienia życia duchowego. Często zatrzymujemy się bowiem tylko na praktykach, na odmówieniu np. Nowenny Pompejańskiej. I po tych kilkudziesięciu dniach wymagamy, żeby coś się zmieniło. Taka postawa oznacza traktowanie pobożności maryjnej w sposób magiczny.
Ktoś np. powie: „trzy razy obeszłam na kolanach obraz Matki Bożej w kaplicy na Jasnej Górze, a Ona i tak mnie nie wysłuchała”...
A ktoś inny może nie przyjść do kaplicy ani razu i Matka Boża go wysłucha! Działanie Boga nie zależy od tego, ile razy wykonam jakąś praktykę – zależy od otwarcia serca.
Ilość nie ma znaczenia? A co z praktyką modlitwy różańcowej? Przecież Różaniec to nie jest jedno Zdrowaś Maryjo.
Reklama
Święty Jan Paweł II w Rosarium Virginis Mariae napisał, że odmawianie Różańca jest wejściem do szkoły Maryi. Papież zwrócił uwagę na to, żebyśmy odmawiając Różaniec, przesuwając te paciorki, uczyli się od Maryi Jezusa. Byśmy naśladowali Ją, czyli wchodzili do Jej szkoły. Oczywiście, Maryja nie ma alternatywnej drogi chrześcijańskiej. Nie ma łatwiejszej drogi, bo być człowiekiem maryjnym nie oznacza łatwiej i szybciej dostać się do nieba. Być maryjnym znaczy wziąć na serio i przyjąć całkowicie naukę Jezusa Chrystusa. Tak jak Maryja.
Są jednak ludzie, których Różaniec nuży i mimo chęci nie są w stanie go odmawiać.
Myślę, że każdy, kto chce praktykować pobożność maryjną albo już ją praktykuje, znajdzie coś dla siebie. Może to być np. odmawianie Różańca czy Koronki do Siedmiu Boleści Matki Bożej, ale może to być również nawiedzanie sanktuariów maryjnych. To jest zawsze pewna droga odkrywania. A jeszcze co do Różańca – bywa, że ktoś, kto na początku zaczyna się nim modlić, odczuwa odmawianie go jako nużące, z czasem jednak wchodzi do tej szkoły Maryi i czuje się w niej dobrze.
Mówiliśmy o potrzebie uregulowania pewnych praktyk związanych z pobożnością maryjną. A jak to się ma do objawień prywatnych niezatwierdzonych przez Kościół? Czy są one wyrazem fałszywej pobożności maryjnej?
Byłbym bardzo ostrożny w jednoznacznym stwierdzeniu, czy to jest wyraz fałszywej pobożności maryjnej, czy nie. Dzisiaj, w porównaniu z ubiegłymi stuleciami, mamy łatwość w komunikowaniu takich objawień – dzięki internetowi, prasie, mediom społecznościowym. Ale rzeczywiście jest bardzo wiele takich pseudoobjawień.
Jak powinno się do nich odnieść?
Reklama
Musimy trzymać się tego, co podaje Kościół – że to nie objawienia prywatne są najważniejsze, ale objawienie, które jest w Jezusie Chrystusie. A jeżeli pojawiają się jakieś fenomeny mistyczne, nadprzyrodzone, typu właśnie mariofanie (objawienia maryjne – przyp. red.), to trzeba wiedzieć, że one są jedynie komentarzem do objawienia, czyli niczego nie dodają do Ewangelii ani niczego w niej nie zmieniają.
Przyjmijmy jednak, że jakieś objawienie prywatne jest autentyczne. Ktoś, kto takiego objawienia nie miał, zapyta: dlaczego Matka Boża nie objawia się mnie?
Objawienia maryjne zawsze są darem dla konkretnej osoby albo dla wspólnoty. Najpierw dla niej, a później dla tych, którzy w jakiś sposób są w to wydarzenie włączeni. Chociażby w Lourdes: kiedy w 1858 r. Maryja ukazała się Bernadetcie, później nastąpiło wezwanie dla proboszcza, żeby na tym miejscu zbudował kaplicę, w której będzie sprawowana Eucharystia. Z punktu widzenia teologicznego Maryja wskazuje na chrystocentryczność tego wydarzenia.
Pojawia się również pytanie o to, dlaczego najczęściej objawia się właśnie Matka Boża.
To prawda, najczęściej objawia się Maryja, chociaż słyszeliśmy o objawieniach np. św. Ojca Pio, św. Michała Archanioła, św. Józefa. Dlaczego więc Maryja? Bo Ona jest najposłuszniejsza ze wszystkich stworzeń. Zawsze Bogu odpowiadała „tak”.
Bóg ufa Jej na sto procent...
To jest jedna z interpretacji, ale również potwierdzenie faktu, że Maryja w pełni uczestniczy w chwale nieba. Z duszą i ciałem. Jest Tą, która jest najbliżej Boga ze wszystkich ludzi. My jeszcze na tę tajemnicę naszego zmartwychwstania oczekujemy, a Ona już tego doświadcza. Jest najbliżej Boga, najbliżej Trójcy. Żyje w Bogu.
Reklama
W Biblii Maryja niewiele mówi, inaczej jest w Medjugorie. Papież Franciszek w 2017 r. wyraził nawet swoją – jak podkreślił – osobistą opinię: „wolę Maryję, która jest naszą Matką, a nie Maryję, która jest szefową urzędu telegraficznego, która każdego dnia wysyła wiadomość o określonej porze”. Urząd Nauczycielski Kościoła ostatecznie nie wypowiedział się jeszcze na temat Medjugorie.
Jednym z zarzutów czy pytań, które się pojawiają odnośnie do orędzi Królowej Pokoju z Medjugorie, jest ta powtarzalność i jednotematyczność. Choć jest ich wiele, niezliczona liczba, zasadniczo przesłanie jest jedno: wezwanie do pokoju i modlitwy...
Medjugorie jest zatem typowym obrazem pobożności maryjnej. Jedziemy tam, bo tam się objawia Maryja, ale tam dokonują się też cuda...
Papież Franciszek powiedział, że Kościół jest szpitalem polowym. Myślę, że sanktuaria maryjne, również sanktuarium w Medjugorie, są więc takimi szpitalami polowym, których dzisiaj ludzie potrzebują w sensie duchowym. Bo są poranieni. Bo na różne sposoby grzech czy sytuacje życiowe ich poraniły i potrzebują duchowego uzdrowienia. I Medjugorie jest jednym z takich miejsc.
A Twoje ulubione sanktuarium maryjne, do którego chętnie wracasz?
Jasna Góra i Lourdes.
Jasna Góra, bo najbliżej?
Jasna Góra... bo urodziłem się 3 maja (śmiech).
Ks. Kamil Zadrożny - dyrektor Instytutu Wyższych Studiów Teologicznych i prefekt w Wyższym Międzydiecezjalnym Seminarium Duchownym w Częstochowie.
