Ewangelia Łk 12, 32-48
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy bądźcie podobni do ludzi oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc, będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie. A to rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie przyjść ma złodziej, nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie».
Drodzy!
Reklama
1. W czytaniach dzisiejszej niedzieli zaczynają pojawiać się tematy eschatologiczne, związane z końcem życia, końcem historii i panowaniem Boga. Oznacza to, że cykl roku liturgicznego coraz wyraźniej zmierza do swego kresu. Będzie nim paruzja Chrystusa, czyli Jego drugie przyjście na ziemię, aby dokończyć dzieła zbawienia. Przyjdzie jako Sędzia, który sprawiedliwych postawi po swojej prawej stronie, dając im udział w swoim królestwie. Inaczej natomiast postąpi z ludźmi grzesznymi. Postawi ich po lewej swojej stronie i skaże – jak mówi Biblia – na ogień wieczny. Czytania dzisiejszej niedzieli zachęcają do zawierzenia Bożym obietnicom, które prowadzą nas drogami historii, zaś ich zwieńczeniem jest nasze zbawienie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pierwsze dwa czytania zawierają historyczne przykłady wiary ludzi, którzy zaufali Bogu i to mimo pozornych trudności, dokonując wielkich dzieł. Są nimi Abraham i Sara, którzy mimo podeszłego wieku, ponieważ przyjęli na poważnie Bożą obietnicę, stali się ojcami wielkiego ludu. I to jest mądrość życia – powie autor Księgi Mądrości.
Wiedzieć, komu zaufać, na kim się oprzeć, kogo naśladować. Można zyskać wiele, nauczyć się wiele, uniknąć wielu niebezpieczeństw, ominąć wiele przeszkód, kiedy idzie się przez życie w towarzystwie dobrej osoby, kiedy ma się dobrych mistrzów i przewodników. I odwrotnie, można stracić bardzo wiele, nawet życie, kiedy nie idzie się przez życie w towarzystwie dobrego człowieka. Można zostać oszukanym. Można zmarnować czas i swoje talenty, przegapić sytuacje, które – gdyby zostały dostrzeżone i przyjęte – zmieniłyby nasze życie na lepsze. Trzeba więc mądrości, aby życia nie przespać i dobra nie przegapić. Właśnie o tym mówi dzisiejsza Ewangelia. Jezus apeluje o gromadzenie prawdziwych skarbów w niebie. W pierwszej przypowieści (perykopa krótsza) Jezus zachęca do czujności, która zostanie sowicie nagrodzona. Z kolei w drugiej (perykopa dłuższa) mówi, do czego prowadzić może brak czujności. Na plan pierwszy wysuwa się więc konieczność naszej odpowiedzialności za życie doczesne, bowiem jego zwieńczeniem jest życie wieczne.
Reklama
2. Jak każdy człowiek, także chrześcijanin – na równi z innymi, wierzącymi i niewierzącymi, dobrymi i złymi – żyje na ziemi, pracuje, gromadzi dobra materialne, zakłada rodzinę, dzieli się swoim życiem z innymi, buduje dom, dając schronienie sobie i potrzebującym. Troszczy się też o sprawy świata i innych. Dba o przyrodę, wszak ona także jest jego domem. W tym wszystkim chrześcijanin podobny jest do każdego innego człowieka. Różni się jednak od tego, kto nie wierzy. Chrześcijanin wie bowiem, że ma inny jeszcze dom, inną ojczyznę, którą jest niebo. I traktuje ją bardzo na poważnie. Życie na ziemi jest więc dla niego czymś przejściowym, czasowym. Nie oznacza to jednak braku jego zaangażowania w jej rozwój i odpowiedzialności za jej stan. Robi to jednak wszystko siłą wyższą. Mądrością, która nie jest wyłącznie ludzka, ale zakorzeniona jest w mądrości Bożej. Nie instaluje się wyłącznie w ziemskim życiu, bo wie, że ono szybko przemija, że nie trwa wiecznie, że śmierć przychodzi na każdego i nie da się jej niczym przekupić.
Chrześcijanin wie, że będzie musiał umierać, a trumna kieszeni nie ma. Dlatego inwestuje teraz – w czasie ziemskiego życia – w życie wieczne.
Tak żyjąc, na wszystko, co go spotyka i czego doświadcza, patrzy nie tylko z perspektywy ziemskiej, ale również z perspektywy wiecznej. Patrzy na wszystko oczami Boga, który jest Dobry i Miłujący człowieka. Wierzący wie, że Bóg chce dla niego dobra, i kiedy doświadcza cierpienia, choroby, niesprawiedliwości czy czegoś innego, podejmuje starania, aby je zwalczyć, aby świat stał się sprawiedliwy, aby nie było wojen i cierpienia, aby ludzie żyli w zgodzie. Inwestuje wiele w świat, bo wie, że chce tego od niego Bóg. Kiedy jednak jego wysiłki nie przynoszą spodziewanych rezultatów, kiedy zło tryumfuje, a niesprawiedliwość zbiera gorzkie owoce, wierzący nie ulega zniechęceniu, nie poddaje się. Wierzy mocno, że i tak Bóg rządzi światem, że nie dozwoli drwić z Siebie, że w ostateczności i tak zakróluje Jego sprawiedliwość, kiedy nagrodzi dobrych i sprawiedliwych, a ukarze pysznych grzeszników.
Reklama
3. Chrześcijanin wie, że wejście do ojczyzny niebiańskiej nie jest bezwarunkowe. Nie przychodzi z automatu. Nikomu nie jest ono narzucone. Zależy od tego, w jaki sposób człowiek przeżywa swoją doczesność. W jaki sposób pracuje, co kocha. Jak troszczy się o swoich bliskich i dalszych. Jak przeżywa cierpienie, które go nawiedza, i pracę, którą wykonuje. Nic nie jest bez znaczenia. Wszystko, nawet najmniejszy szczegół, ma swoją wartość. Wszak można się potknąć o najmniejszy kamyk i upaść, kalecząc się mocno. Potrzeba więc ustawicznej czujności. Przepasane biodra i zapalone pochodnie – o czym mówi Jezus w Ewangelii – to obraz stałej gotowości na Jego przyjście.
Kiedy Jezus mówi o konieczności przepasania swoich bioder, chce powiedzieć, że mam być wolny od tego, co krępuje „ruchy ciała”, co mnie zniewala, co nie pozwala mi żyć w całej pełni. Apeluje, abym uwolnił się lub ciągle uwalniał od nałogów, od znajomości, które nie są dla mnie dobre, które mnie duchowo czy intelektualnie nie rozwijają, ale ograniczają, poprzez które karłowacieję. Czy jestem wewnętrznie wolny? Czy jestem gotów spotkać już „dzisiaj” Jezusa? A gdyby przyszedł do mnie w moim „dzisiaj”, co bym Mu powiedział? Jak bym Go przyjął? Czym bym Go przywitał?
Potrzeba czujności, czyli bycia przytomnym, pamiętania o tym, co jest zasadniczym sensem i celem mego życia, kim jestem, gdzie jestem, co robię i czy to, co robię, rozwija to, kim jestem? Dopiero w perspektywie głębszego sensu życia widzę lepiej sens tego, co jest mi proponowane – i to przyjmuję lub odrzucam.
Bycie czujnym nie przychodzi nam łatwo. Wymaga wysiłku, roztropności, pracy. Dociera do nas wiele głosów, abyśmy się nie przejmowali, żyli chwilą obecną, nie troszczyli się zbytnio o to, co będzie, bo i tak niewiele od nas zależy itd. Nie są to dobre rady. Nie trzeba ich słuchać. Mądrzej słuchać głosu Chrystusa, który nie przestaje mówić do mnie: Bądź czujny! Bądź rozważny! Nie prześpij życia! Nie przegap tego, co ważne, bo młodość szybko odchodzi, zdrowie też szybko mija. Czas nie stoi w miejscu i nigdy nie można mieć go na zapas.
Reklama
Co zatem mogę powiedzieć o mojej czujności? Czy mam poczucie zmarnowanego czasu? Zmarnowanej miłości czy przyjaźni? Zmarnowanego dobra, które teraz mogłoby owocować? Może powiedziałem za dużo albo za mało o dobru, które czynią inni? Może nie podziękowałem albo za szybko skrytykowałem? Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Czas szybko mija. Wręcz ucieka. Nie dogonimy go. Trzeba więc nauczyć się mądrze go wykorzystywać. Prośmy Boga, aby wiara rozświetlała to, co życie z sobą niesie, i abyśmy umieli mądrze z tego korzystać. Amen.
Więcej książek, artykułów, tekstów oraz nagrania audio homilii znajdziesz na stronie internetowej ojca prof. Zdzisława Kijasa: zkijas.com
Redakcja tekstu: dr Monika Gajdecka-Majka
Homilie pochodzą z książki "U źródła Życia. Rozważania na niedziele czasu Adwentu, Bożego Narodzenia, Wielkiego Postu i Wielkanocy, Rok A,B,C", wydanej przez wydawnictwo Homo Dei.

